Takimi słowami zachęcają nas twórcy wystawy poświęconej koniom w Muzeum Historycznym w Oslo. Zapewne wg autora tekstu miało to brzmieć żartobliwie. Zresztą każdy poganin korzystający z internetu i interesujący się kulturą skandynawską i dawnymi wierzeniami prędzej czy później trafi na wirtualne nidstangi. Brzmi to raczej śmiesznie... nidstang w internecie? Obrazek końskiej głowy na fejsie? Zupełnie niepoważne w sytuacji, gdy obrażony znajomy odgraża się w ten sposób na portalu społecznościowym, czyli w tym samym miejscu gdzie inni piszą o tym co zjedli na śniadanie, jaki obejrzeli film albo o tym, że znowu mają katar. Ale zdarzają się również akcje poważniejsze, coś w rodzaju happeningów internetowych, jak np ten przeciwko propagandzie rasistowskiej i nazistowskiej oraz ludziom bezczeszczącym symbole norydckie (Heathen Against Hate). Ten akurat nid pojawił się na wielu pogańskich stronach, np tutaj (wersja angielska), tutaj (wersja norweska).
O wiele poważniej robi się, kiedy podczas spaceru trafiasz na taki nidstang... W ubiegłym roku miałam okazję doświadczyć tego na własnej skórze. Ścieżka prowadząca z lasu przebiegała obok jednego z gospodarstw.
Zauważyłam dziwny kształt na ziemi...
Nie wiedziałam co to jest, ale nie miałam najmniejszej ochoty oglądać tego z bliska. W moim przypadku jednak chora ciekawość często bierze górę nad zdrową intuicją, a to "coś", mimo iż było bardzo nieprzyjemne w odbiorze to jednocześnie intrygowało. Postanowiłam jednak rzucić okiem.
Hmm... pal a obok końska głowa?
I dlatego tekst z końskiej wystawy, zapewne mający rozbawić zwiedzających, na mnie wywarł całkiem inny efekt. Melancholia i refleksje na temat tego jak poważnie traktujemy słowa i obietnice. Jak nasza wola dzieje się poprzez słowa. Jak słowo staje się materialnym dowodem naszych życzeń, obietnic lub zemsty. Nie rzucajmy słów na wiatr...
Kompletnie nie odebrałabym tego jako żart, we mnie wzbudza szacunek i strach..
OdpowiedzUsuń