sobota, 9 marca 2024

Wiosna - jak świętują współcześni asatryjczycy?

 

W Skandynawii Blot Wiosenny, obchodzi się w połowie kwietnia. Zgodnie ze starymi rolniczymi kalendarzami deseczkowymi (primstaven) wtedy zaczyna się pora letnia. Jest to blot “at sumri”, czyli “w kierunku słońca”. Poświęcony Odynowi, wiązany ze zwycięstwem, pokonaniem wrogów, pomyślną żeglugą, handlem, powodzeniem dla króla czy wodza. Określa się go też jako pozdrawiający słońce. Nazywany również Sigrblot, czyli blotem zwycięstwa właśnie (Saga o Ynglingach). 

W starych kalendarzach norweskich miesiąc marzec nazywa się miesiącem wiosny ale również miesiącem Thora. Również miesiącem owiec i traw. Podkreślę tu, że mówię o tych starych norweskich kalendarzach rolniczych. Nie mówię tutaj o tzw. "kalendarzu wikingów", w którym miesiące wyznaczały fazy księżyca. Tutaj łatwo o nieporozumienie, ponieważ w tym kalendarzu, czyli staronordyckim, w uproszczeniu zwanym kalendarzem wikingów - mamy miesiąc zwany Þorri. Miesiąc ten trwa mniej więcej od połowy stycznia do połowy lutego - w zależności od księżyca. W tym okresie niektórzy z nas świętują Thorrablot, prawie jak współcześni Islandczycy. Natomiast miesiące wiosenne wg “kalendarza wikingów” to również Gói (od połowy lutego do połowy marca), który być może ma coś wspólnego z córką Thora i tak jak święto w poprzednim miesiącu miało związek z meżczyznami tak w tym ma z kobietami. Jednak jest to dosyć niejasne, chociaż oczywiście miło byłoby tu sobie dokonać uproszczenia w związku z tym, że 8 marca obchodzimy międzynarodowy Dzień Kobiet. A później (od połowy marca do połowy kwietnia) Einmánuður, czyli “jeden miesiąc” . Możliwe że jeden miesiąc w tym sensie, że to już tylko ten jeden, ostatni miesiąc zimy i koniec. A po nim od mniej więcej połowy kwietnia zaczyna się letnia pora roku, cudowny miesiąc Harpa, czyli pierwszy miesiąc lata. I to właśnie na jego początku w Skandynawii świętujemy czas, który u nas nazwalibyśmy wiosną ale tam nazywany jest początkiem lata. Czyli blot at sumri, oraz Sigrblot dla Odyna. Początek lata to w Skandynawii okolice 12-14 kwietnia. Wtedy drewniane primstavki obracano na drugą stronę, która symbolizowała jasną połowę roku.  W kalendarzach rolniczych z okresu chrześcijaństwa nie przypisuje się nazw miesięcy bogom. Więc to, że marzec nazywany jest miesiącem Thora jest interesującym wyjątkiem. Skąd on się wziął? Wg mojego gdybania powodem jest to, że Thor rządzący pogodą to ulubiony bóg rolników. Może zapewnić korzystną pogodę pod uprawy. Może obronić ludzi i ich dobytek. Mity o nim przetrwały do dziś, więc możliwe, że i nazwa odnosi się do starych wierzeń. A wiosna to dobry moment, żeby coś ofiarować Rudobrodemu. 

Współcześnie Ostara wyznacza początek „letniej” połowy roku i stanowi pożegnanie zimy. Z tym chyba każdy może się zgodzić. Dlaczego świętujemy w okolicach równonocy wiosennej, czyli 20-22 marca a nie w połowie kwietnia? Między innymi z tego względu, że na naszych ziemiach wiosna przychodzi szybciej niż w Skandynawii. Poza tym, my, polscy asatryjczycy jesteśmy dosyć pragmatyczni, jesli chodzi o termin blotu wiosennego. Zdarzyło nam się nie robić Ostary a właśnie at sumri, z tego względu, że właśnie ten kwietniowy weekend najlepiej pasował nam urlopowo. I tamtego roku też wiosna przyszła wyjątkowo późno. Zazwyczaj jednak staramy się świętować w okolicach równonocy wiosennej. Tak będzie i w tym roku.  W 2024 równonoc wypada 20 marca w środę a my spotykamy się w weekend 22-24.03. W Szwecji poganie też są praktyczni. Ichniejszy doroczny wiosenny ting, czyli Disting wg źródeł powinien być 3 pełnię po Jul, co w tym roku wypada 25 marca. Ale to jest poniedziałek. Oczywistym jest więc, że przełożyli zlot na weekend 30 - 31 marca :-) 

Mi się nasza weekendowa data bardzo podoba, bo wypada akurat między równonocą a pełnią ale co najważniejsze - termin pasuje naszej ekipie. Dlaczego aż tak bardzo nie przejmujemy się konkretną, stałą datą? Bo nasi przodkowie raczej nie ustalali terminu święta z kalendarzem w ręce i mimo iż równonoc lub pełnia to świetne terminy - nie ma jakiegoś przykazu, że akurat wtedy musi być obrzęd i już. Wiesz już dlaczego równoc wiosenna została nazwana Ostarą przez Aidana Kelliego. A jeśli nie to poczytaj tu lub posłuchaj części pierwszej podcastu o Ostarze. Dla nas ważniejsza jest celebracja wiosny a nie daty. Bardziej od wskazań astronomicznych liczy się poczucie nadchodzącej wiosny. Pierwsze ciepłe promienie słońca, młode listki, przebiśniegi, bazie, rechot żab i śpiew powracających ptaków - tego typu znaki, że i u nas zawitała wiosna. 

Wiosna to jednak nie tylko radość i kolorki. Z perspektywy historycznej to wprost przeciwnie - najgorszy, najcięższy okres w roku! W skrócie - bardzo mało jedzenia a pracy cała masa! Jedzenia nie ma, bo kończą się zapasy a nowe jeszcze nie wyrosło ani się nie urodziło. Pracy huk, bo trzeba orać, siać, przycinać drzewka owocowe, zbierać np szyszki w lesie albo korę drzew gdy brakuje mąki i z czymś ją trzeba zmieszać, żeby zrobić chleb. Trzeba uszczelnić wszystkie szpary w domostwie, ogarnąć zwierzęta, przygotować narzędzia. Wymieść wszystkie stare brudy z chałupy, oczyścić zagrody i rozsypać gnój na polach. Pracy dużo a do jedzenia jakieś resztki zbóż, stare warzywa i pozostałości po wędzonych rybach. Bo teraz trudno jest też łowić. To przymusowy post i życie w napięciu, bo jeśli to co teraz posiejemy nie wzrośnie - będziemy głodować jeszcze bardziej. Ptaki zniosą jajka dopiero, gdy dni naprawdę zaczną robić się dłuższe. A jajko na wiosnę to żywieniowy super dodatek białka i innych substancji odżywczych po okresie głodówki. Poza tym można je zjeść na wiele sposobów i wykorzystać do wielu rzeczy. Prosty przykład - jajo ugotowane na twardo. Świetny posiłek, mnóstwo witamin i minerałów. Wystarczy obrać ze skorupki i można jeść. Łatwe a wartościowe jedzenie a do tego bez problemu można je ze sobą zabrać np do pracy w polu. 

Poza tym wiosna to też zielenina, która zaczyna się pojawiać, czyli znowu witaminy tak potrzebne po zimie. Cebula, prawdopodobnie uprawiana już w czasach wikingów (a poza tym rosnąca dziko). Czosnek, ceniony równie mocno. Ślady czosnku znaleziono zarówno w osadzie wikingów Hedeby, jak i w Yorku. W tym ostatnim mieście znaleziono również pora. Wszystkie cebule i czosnki są bogate w błonnik i antyoksydanty. Poza tym można je spożywać zarówno na surowo jak i na ciepło. Do tego można je też całkiem długo przechowywać. A cebula była używana również do diagnozy.  Zupą cebulową karmiono ludzi, którzy otrzymali cios mieczem w brzuch. Jeśli z rany wydobywa się zapach cebuli, to był znak, że osoby nie można uratować. Dziura w jelitach oznaczała śmierć. 

Cebula jest omawiana zarówno w sagach, jak i w inskrypcjach runicznych. Np.nóż datowany na epokę żelaza, znaleziony w Fløksand, Alversund, ma napis runiczny lina-laukaR. Dwa słowa lina i laukaR oznaczają odpowiednio len i cebulę. Len i cebula są dobrze znanymi środkami konserwującymi, a cebula była również używana jako roślina lecznicza. Kolejny nóż został znaleziony na farmie Gjersvik w Tysnes, datowany na połowę Vw roku naszej ery. Nóż do mięsa jest tak uszkodzony, że pierwsza część napisu, która jest napisana po lewej stronie, nie jest czytelna. Ale druga część składa się z 10 run Laguz. Inskrypcja ta jest często widywana w związku z formułą lina LaukaR, ponieważ symbolicznym znaczeniem runy Laguz jest cebula, len, żywotnośc, siła, wigor, wzrost.

Uważa się, że lina laukaR była starożytnym urokiem płodności. Braktety, które mają napis laukaR prawdopodobnie zostały użyte do zapewnienia przewoźnikowi dobrego zdrowia i siły. A tak przynajmniej twierdzą Guro Koksvik Lund i Marianne Vedeler w artykule opublikowanym w 2020r na stronie muzeum historycznego w Oslo. A we Frostatingloven, czyli prawach ustalonych na tingu Frosta, zebranych i spisanych między XI a XII w napisano, że jeśli ktoś zostanie przyłapany w cebulowym lub arcydzięgielowym ogrodzie innego człowieka, to czeka go proces. Sugeruje to, że w gospodarstwach powszechnie uprawiano cebulę i arcydzięgiel litwor (roślina z rodziny selerowatych) i były to roślinny ważne i cenione. Dlatego dawniej w momencie, gdy już pojawiły się jajka, zielenina, zwierzęta gospodarskie miały młode a tym samym dało się podbierać mleko kozom, owcom i krowom - to naprawdę był powód do ulgi, radości i świętowania! 

Dla mnie zarówno jajka jak i ta zielenina, zwłaszcza cebula i czosnek są nieodłącznymi elementami wiosennych obrzędów. Jeżeli też jesteś mieszczuchem, to może też tak jak ja, chcesz mieć na wiosnę coś żywego, zielonego w domu. Najlepiej samodzielnie wyhodowanego. Szczypiorek to idealna roślina do tych celów. A potem wiosenna jajecznica ze szczypiorkiem, mhm mhm! 

My poganie, nie narzucamy sobie postów jak chrześcijanie. W ogóle to my, współcześni Europejczycy, mamy wszystkiego w bród na wyciągnięcie ręki. A może warto by się wczuć w klimat i trochę mniej obżerać na przednówku? W dzisiejszych czasach to całkiem zdrowe podejście, np post przerywany. O ile ktoś oczywiście nie ma jakiś medycznych przeciwwskazań. W ten sposób można też upamiętnić to jak żyli nasi przodkowie i rzeczywiście poczuć tą wdzięczność i ulgę, ze akurat my głodować nie musimy. 

A teraz kwestia blotu i ofiar. 

Najpierw trochę o tym, co pisali/piszą badacze: 

Wg Grimma święto Ostary to celebracja świtu, czyli wzrastającej siły światła. Zjawiska, które przynosi radość i błogosławieństwo. Wg Grimma, ku czci bogini palono ogniska od wschodu słońca. Woda zebrana podczas tego poranka miała cudowne właściwości uzdrawiające i oczyszczające. Pisze on również o dziewczętach ubranych na biało, tańcu z mieczami i specjalnych wypiekach. 

Grimm wziął to z obrzędowości ludowej, którą wiąże z Ostarą. Wiąże też z nią symbol jaja oraz gdyba o zającu. Ostara nie jest nazwą nordycką, chociaż Grimm wspomina, że być może istniał nordycki przedchrześcijański kult Austry - ale to gdybanie. Wielu z nas uznaje Ostarę jako boginię germańską. Część z nas włącza ją do swojego panteonu a część z nas korzysta wyłącznie z nazwy święta a w jego trakcie składa ofiary Freji, Idunn, Thorowi i innym. Współcześni poganie związani ze ścieżką nordycką kierują wiosenny obrzęd do bogiń i bogów związanych z siłami wegetatywnymi, czyli właśnie Thora i Wanów. A boginię wiosny utożsamiają z Freją oraz/albo Idunn. I o tym opowiem więcej za chwilę. 

Winifred Hodge sugeruje, iż Ostara może być tą samą boginią, którą celebrowano podczas święta majowego zwanego Nocą Walpurgii lub po prostu Mayfest - Majowym Świętem. Mimo iż oba święta mają wiele punktów wspólnych, to Ostara kojarzona jest jednak z dziewczętami w bieli a Walpurgia z czarownicami. Być może jednak te święta łączy coś więcej. Bo na północy Skandynawii panuje przesąd, że na wiosnę czarownice lecą na sabat na górze Blåkulla. Dokładnie tak jak robią wg niemieckich podań tamtejsze wiedźmy, które udają się na górę Broken ale właśnie w tą noc z kwietnia na maj. W niektórych miejscowościach w Niemczech i Danii w maju pali się kukłę wiedźmy, przypominającą nieco naszą rodzimą Marzannę. Ciekawe, bardzo podobne zwyczaje - tylko w róznych częściach Europy przesunięte w czasie. 

Wg Grimma celebracja wiosny była świętem dwudniowym. Być może dzień pierwszy był powiązany z czarownicami a drugi z pannami. Możliwe jest, że odzwierciedla to walkę zimy z wiosną, w której wiedźmy symbolizowały zimną porę roku a panny odradzające się światło i rozpoczęcie nowego cyklu. Tyle wiemy z folkloru.

Jak już mówiłam wcześniej, współcześni poganie związani ze ścieżką nordycką utożsamiają boginię wiosny z boginią Freją i lub Idunn. Kierują ten blot również do z innych bogiń i bogów związanych z siłami wegetatywnymi, czyli pozostałym Wanom oraz do  Frigg i Thora. 

Składanie ofiar dedykowanych Freji na wiosnę oraz Frejowi w okresie żniw stanowi ładną klamrę w pogańskim kalendarzu świąt, gdzie Freja jest kojarzona z siewem a Frej zbiorami plonów. Istnieje również symboliczne powiązanie z naszyjnikiem Freji, Brisingamen. Jest jasny, błyszczący, co można zinterpretować jako przypominający promienie wschodzącego słońca lub krople rosy o poranku. A rosa zebrana o poranku w konkretnym terminie bardzo wg wierzeń ludowych ma zawsze jakieś właściwości magiczne. 

Z kolei Idunn, to Ta, Która Odnawia.To bogini wiecznej młodości.  Do niej należą złote jabłka, które dają młodość i siłę tym, którzy ich spróbują. Karmiąc bogów swoimi owocami, Idunn dba o ich kondycję. Akurat w tym okresie roku bardzo by nam się takie odnowienie przydało.

U nas często też blot wiosenny jest świętem bardziej otwartym, na które zapraszamy też nowe osoby. 

To czas budzenia się po zimie, otrząśnięcia z sennego marazmu. Czas nowych początków, oczyszczenia i planowania. I z taką intencją robimy blot, skupiając się na tym, co ma w naszym życiu wzrosnąć. 

Bywa, że podczas toastów wiosennych składa się przyrzeczenia, mające zostać zrealizowane w czasie nadchodzącego ciepłego sezonu. To właściwie całkiem dobry czas na oświadczyny i zawarcie narzeczeństwa. 

Symbolem rozpoczynania nowego cyklu jest między innymi jajo oraz sadzenie roślin. My nasze wiosenne ofiary najczęściej składamy do ziemi. Tradycyjnie są to właśnie jaja i ciasta oraz nasiona. Można posadzić drzewko owocowe. Można po blocie oprócz tych nasion złożonych do ziemi rozdać też nasiona uczestnikom obrzędu, żeby każdy mógł sobie indywidualnie w domu, w doniczce posadzić coś ze swoją intencją i obserwować jak rośnie. Polecam czosnek i cebulę! Zawsze musimy pamiętać o tym, że ofiary które zostawiamy w lesie nie mogą zaszkodzić zwierzętom i przyrodzie. Powinny być biodegradowalne, najlepiej jadalne. 

A kolejną ciekawą tradycją, o której dowiedziałam się dopiero w tym roku jest ofiarowanie masła. Ten zwyczaj został udokumentowany w Norwegii, w regionach Valdres i Setesdal. Są to najprawdopodobniej pozostałości kultu słońca. Masło ofiarowywano w momencie, gdy słońce wiosenne było już na tyle mocne, by je stopić. Jest to też taki swoisty test wiosennych temperatur! Może wykonamy go w tym roku? 

Zauważyłam, że współcześni asatryjczycy (a przynajmniej część z nich, np na Islandii, w Niemczech i Wielkiej Brytanii) a ostatnio też i część nas z Polsce - rozdzielamy blot wiosenny od blotu zwycięstwa. To jednak nie jest jakiś wymóg, bo niektórzy obchodzą np tylko blot wiosenny (np Norwegowie z Bifrost) a inni łączą oba w jeden (różne grupy z USA). Ja uważam jednak, że rozdzielenie tych obrzędów ma sens. I tym samym rytuał wiosenny jest tym bardziej radosnym i rodzinnym a ten odyniczny ma już zupełnie inny klimat. Ale o Sigrblocie w kolejnej części!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz