piątek, 2 września 2011

Odynie, Odynie, wybierz mnie!

Tekst powstał jako rozwinięcie postu umieszczonego przez Isę na forum Asatru Polska. Dzięki tej perełce powstała również zakładka pt "Humor", gdzie trafiać będą równie błyskotliwe szyderstwa - bo przecież trzeba umieć spojrzeć na siebie z dystansem ;-)



Odynie, Odynie, wybierz mnie!
Czyli krótki tekst obrazoburczy


Wszystkim wybrańcom Odyna,
mojej inspiracji!


Jeżeli przyjrzeć się dokładnie środowisku pogańskiemu - o zgrozo! należałoby przecież napisać: naszemu środowisku!- a temu z konotacjami germańskimi w szczególności, zaczynają w oczy rzucać się pewne tendencje. Swobodnie szacując - 35% pogan, w tym przynajmniej 50% tych, którzy krzyczą o własnej asatryjskości - deklaruje się jako “wybrańcy Odyna”. Nie ma co, może facet posiada tylko jedno sprawne oko, ale za to jakie produktywne w wypatrywaniu "wybranych"!


Absurdu dopełnia prosta matematyka. Biorąc pod uwagę tę liczebność - obawiam się, że "wybrańcy", owe "jedyne w swoim rodzaju" i "wyjątkowe" persony - przestają być tak niepowtarzalne. Ba! Skoro jest prawie pół na pół...?

Zasadniczo fenomen ten powinien zostać poddany pod uwagę socjologów. Nawet jednak bez narzędzi badawczych - spoglądając wyłącznie dwoma zupełnie normalnymi ślepiami - nietrudno dostrzec kilka właściwości takowego “gatunku wybranego”.

Po pierwsze...
…obowiązkiem “wybrańca” jest publiczne wyznanie tego drobnego faktu. Niby to mimochodem (na każdym pogańskim forum), trochę dwuznacznie w tak głębokiej, że niezgłębionej refleksji życiowej (umieszczonej w statusie na fejsbuku), wreszcie w tajemnicy powierzonej spotkanym na zlocie, zaufanym osobom (czyli każdemu, kto chce słuchać). Dodatkowymi atutami będą zbolała mina prezentowana w odpowiednich okolicznościach i miejscu (takim widocznym) oraz omdlenia podczas blotu.

Po drugie...
...każdy “wybraniec” w poczuciu obowiązku czuwania nad całym światem i strzeżenia owego świata przed jego własnym, jakże niechcianym losem, musi wołać w kółko i kółko: "nie chciej, aby wybrał Cię Odyn!". Oczywiście, przy całej okazji, nie używa samego wspomnianego imienia, bo skoro wszyscy “w temacie” nie wymawiają go na głos, czerpiąc z synonimów i zaplecza kilkudziesięciu przydomków rzeczonego boga (a im straszniejsze po przetłumaczeniu tym lepiej!), to nie można się odróżniać. Należy potwierdzać bycie “tym najwybrańszym”!

Po trzecie...
...przed “wybrańcem” Odyn zawsze stawia wybór (tak jakby było tu o czym gadać, ech...). Albo wkracza do akcji jako miły, poczciwy (phi!) ojczulek, który prowadzi za rękę przypominając od czasu do czasu o konieczności podjęcia decyzji (to jeszcze pół biedy...), albo jako nieczuły szaleniec, z tym, że jego szaleństwo nabiera takiej dramaturgii, iż zaczyna powodować mdłości (opera mydlana rodem z Ameryki Południowej... ekhm, rzec chciałam - dawnej Skandynawii).

Po czwarte...
…”wybraniec” udowadnia (czy też próbuje udowadniać) sobie - a jeszcze bardziej innym - swój hardcorowy charakter i ogólny poziom wspaniałości. W końcu - po to jest “wybrańcem Odyna”...

Po piąte wreszcie...
...przeznaczeniem “wybrańca” - po śmierci - jest oczywiście Walhalla. Z czego zasadniczo my - niewybrani - powinniśmy się cieszyć, bo wyraźnie nie grozi nam w najbliższym czasie koniec świata. Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie Odyna obdarzonego takim zapleczem i dopuszczającego do Ragnaroku...? ;)

Jakże szczęśliwy jest ten nasz pogański świat! Pełen bogactwa, urodzaju i odynicznej łaski! Szkoda tylko, że przy okazji zaciera się sens relacji z bogami (nie tylko z Odynem, bo wypadałoby chyba niektórym przypomnieć, że Asatru to nie religia monoteistyczna), zanika zdrowy rozsądek i topnieje granica między dramatem, a kpiną.

Napijmy się miodu za “wybrańców”, a przy odrobinie szczęścia - nikt się nie zakrztusi.

Isa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz