sobota, 21 grudnia 2013

Dziki Gon w folklorze norweskim

"Wodan's Wilde Jagd" aut. F. W. Heine
Czas Dzikiego Gonu już się rozpoczął...

Każdy asatryjczyk mniej więcej wie, czym są Dzikie Łowy. Zaczynamy o nich myśleć już w okresie Vetrablotu, gdy granica między naszym światem a światem zmarłych jest najcieńsza. Z tej okazji przygotowałyśmy też dosyć obszerny materiał dotyczący Gonu. Pierwotną formą prezentacji miał być wykład prowadzony na zmianę przez dwie osoby, w związku z czym tekst publikowany w tym miejscu postanowiłyśmy podzielić na kilka części. W najbliższym czasie dowiecie się więc, gdzie jeszcze występuje mit Dzikich Łowów, jak opisywany jest wśród innych ludów indoeuropejskich, kim są przywódcy Gonu, jakie ewolucje ten mit przechodził, czym się różnią jego wersje a jakie są w nich elementy wspólne. Jak współcześnie wspomina się Dziki Gon podczas zimowych festiwali w Alpach. Oraz co oznacza on dla nas, asatryjczyków.

Dzisiaj pierwsza porcja opowieści o Dzikim Gonie, ta bardziej baśniowa, prosto ze starych norweskich opowieści.

wtorek, 5 listopada 2013

Przemyślenia

Zlot z okazji Vetrablotu był dla mnie tym razem szczególny. Oprócz uczestniczenia w rytuale i spotkania z przyjaciółmi, był też czasem na obserwację i przemyślenia. Na zastanowienie się nad kilkoma życiowymi kwestiami. I jak to zwykle bywa, refleksja przychodzi dopiero po przetrawieniu tych obserwacji. Rzeczy, których nie dostrzegaliśmy wcześniej stają się widoczne dzięki rozmowie z najbliższymi. Jak w poprzednim poście napisała Myszaq:

Powrót z nadmorskiego Vetrablotu był nieco inny niż dotychczasowe powroty ze świąt. Rozmawialiśmy poważniej. Byliśmy nieco bardziej zadumani niż zwykle.

Mieliśmy kilka godzin czasu by wspólnie poważnie porozmawiać o swoich odczuciach. Długa jazda pociągiem sprzyjała temu by zastanowić się nad tym, co sie stało, nad swoim oraz innych zachowaniem. Nad próbą zrozumienia tego i wyciągnięciem wniosków. A wszystko sprowadza się do odwiecznego pytania, które już niejeden filozof stawiał - “Kim jestem?” Kim jesteśmy, my asatryjczycy? 

Vetrablot na Pomorzu 2013

Powrót z nadmorskiego Vetrablotu był nieco inny niż dotychczasowe powroty ze świąt. Rozmawialiśmy poważniej. Byliśmy nieco bardziej zadumani niż zwykle. 

Przyznać trzeba, że Morze przyjęło nas bardzo gościnnie – Njord okazał się bardzo szczodrym gospodarzem, i podczas porannego, sobotniego spaceru obdarował każdego z nas garścią drobnych bursztynów. Samo morze było niesamowite – spokojne, leniwe, z ledwo widocznymi, delikatnymi falami – istna oaza szaroniebieskiego spokoju. Wspaniale było powłóczyć się po plaży, wpatrywać w horyzont i obserwować unoszące się na delikatnych falach ptaki, zajęte swoimi własnymi, ptasimi sprawami. Zerkały tylko czasem z niepokojem, kiedy podnosiliśmy z plaży swoje własne, nowo nabyte skarby – kolorowe muszelki, wygładzone przez morze drewienka, gałązkę pąkli. 

W drogę na blot wyruszyliśmy dobrze po zmroku. Siąpił deszcz, a do przejścia mieliśmy spory kawałek, szliśmy więc szybko i niespokojnie. Ale to zmieniło się, gdy dotarliśmy do plaży – ciemność panująca na niej i delikatny szum morza przyjęły nas i otuliły. Uspokoiły i nastroiły odpowiednio do rytuału, który miał zostać odprawiony. Ci, którzy mieli okazję stanąć tuż nad brzegiem i wpatrywać się w ciemność, mżawkę i mgłę – mogli zobaczyć mnogość obrazów i kształtów, które te niosły ze sobą. Obrazów z pogranicza światów.

czwartek, 31 października 2013

Vetrablot 2013


Oto widzę mojego ojca...
Oto widzę moją matkę,
moje siostry i moich braci...
Oto widzę długie rzędy przodków,
aż do samego początku.
Przyjdzie czas, gdy zajmę swoje miejsce pośród nich,
W salach Walhalli,
Gdzie odważni mogą żyć wiecznie.

niedziela, 20 października 2013

Wardruna - koncert w Oslo

Długo, oj długo, czekaliśmy na ten dzień a właściwie noc. Wardruna nie jest po prostu zespołem, więc i koncert odbiegał od standardu. Rozpoczęcie - stosunkowo późno, po 21.00. Oczywiście żadnych supportów wcześniej. Żadnego strojenia się na scenie na oczach publiczności - wszystko dopiętę i gotowe, Wardruna wchodzi na scenę i zaczyna się... w tym momencie ciężko powiedzieć, czy to jeszcze koncert, czy to już obrzęd... 

W ciągu kilka lat intensywnego fotoreporterowania podczas koncertów metalowych/rockowych/folkowych utwierdziłam się w przekonaniu, iż artysta jest kimś innym na scenie a kimś zupełnie innym prywatnie.  Wchodząc na scenę zakłada odpowiednią maskę, wciela się w postać, którą pragnie być. Ci najlepsi na scenie w danym momencie stają się tą postacią, przekazują prawdziwe emocje i dają z siebie wszystko. To co robią na oczach publiczności - naprawdę przeżywają w sobie.  Każdy zagrany dźwięk i wypowiedziany tekst jest dla nich prawdziwy. Często tacy ludzie mówią, że dopiero na scenie mogą poczuć się sobą. Jednak mimo tej szczerości scenicznej wiedzą, że to "tylko" ("aż"?) show. Podczas tego przedstawienia wcielają się w różne role - wojowników, kapłanów, magów etc. Kończąc stają się z powrotem zwyczajnymi ludźmi, często prywatnie wiodąc życie odbiegające znacznie od tego co głoszą w swoich utworach. Ściągają maskę swojej postaci i przebierają się w codzienność. Czasami widać to bardziej, czasami mniej... ale widać. Zupełnie inaczej jest w przypadku Wardruny.

Etyka honoru

Jednym z najczęstszych pojęć, na które orientuje się Asatru, jest honor: honor, który stanowi niejako trzon - mniej lub bardziej spójnego - systemu etycznego bazującego w znacznym stopniu na rekonstrukcji historycznej, ale też - co znacznie mniej naukowe, ale niekoniecznie z tej przyczyny pozbawione wartości - czystym pragmatyzmie współcześnie żyjących asatryjczyków.

poniedziałek, 14 października 2013

Asatryjskie cmentarze

Zbliża się Vetrablot, Święto Przodków, więc i myśli biegną często w stronę tych, którzy odeszli. Zdarza się też pomyśleć o tym co będzie z nami. Jak nas pochowają nasze rodziny? Gdzie? Może kiedyś i my doczekamy się swojego miejsca na cmentarzu, którego nikt nam nie będzie złośliwie kropił wodą święconą :-) Na razie jednak postanowilismy podpatrzeć jak to wygląda poza granicami Polski. 

fot.: John Fredy
Członkowie duńskiej Forn Sidr jako pierwsi w 2006r. postarali się o asatryjski cmentarz. Znajduje się on w Odense. Jest to fragment cmentarza komunalnego, dosyć mocno wyróżniający się na tym terenie. 
Stanowi go kamienny krąg a raczej elipsa, ponieważ zgodnie ze starą tradycją głazy układają się w kształt łodzi. Zaplanowano 80 miejsc pochówku, jednak członków Forn Sidr jest ponad 600. Dlatego to dopiero pierwszy krok ale już w planach jest kolejne miejsce - Aarhus. Tam zostanie ustanowione kolejne duńskie cmentarzysko dla pogan. 

niedziela, 6 października 2013

Herbstblot

O Bogowie! 
Choć ziaren nie siejecie,
Czym jest dobry plon od zarania dziejów wiecie.
Obdarzcie nas sercem, odwagą i rozumem,
Byśmy z siewcami szli a nie z głodnym tłumem!

wtorek, 10 września 2013

Nøkk czyli wodnik


"Nøkken" autor: Theodor Severin Kittelsen
W wodach, w pobliżu których nie powinno się samotnie chodzić po zmroku, w leśnych jeziorkach, niebezpiecznych górskich rzekach, na bagnach, przy wodospadach i w ciemnych stawach… To tam lubi mieszkać Nøkk. Powszechnie uważany za istotę złą, - czyli niebezpieczną oraz silną i posiadającą niezwykłe moce. To myśliwy, który lubi pobawić się ze swoją ofiarą - człowiekiem. Zastawić pułapkę, przywabić a potem szybko ściągnąć pod wodę, na dno. Potrafi zmieniać kształty i tworzyć iluzje. Ludzi potrafi przywabić widokiem złota i skarbów ale również ładnym kawałkiem drewna unoszącym się na wodzie. Niektórych skusił widok pięknej łodzi, innym wystarczyła nawet jej połowa. Może ukazać się jako niezwykle przystojny, nagi mężczyzna lub piękna kobieta. Potrafi zmienić się również w ptaka, byka lub konia. 

piątek, 6 września 2013

Vetrablot 2013 - Asatryjski Zlot Ogólnopolski


Asatryjczycy pomorscy i wrocławscy mają przyjemność zaprosić wszystkich chętnych na ogólnopolski otwarty zlot z okazji święta Vetrablot.  

wtorek, 6 sierpnia 2013

Symbel - fakty i mity

Celem rytuału symbel jest tworzenie więzi między ludźmi. Na przykład w obrębie danego kindredu, pomiędzy różnymi grupami lub rodzinami. Podczas tego rytuału szczególną uwagę przywiązuje się do wypowiadanych słów - przyszłych planów, przysiąg, obietnic, życzeń czy zwierzeń. Każdy ma swój czas na wypowiedź, podczas gdy reszta słucha. Dzięki temu możemy poznać się lepiej. To co ktoś mówi oraz sposób w jaki to robi tworzą pewien jego obraz, dostarczają innym informacji. (Oczywiście dopiero czyny weryfikują jaki kto jest naprawdę, ale taka przemowa do dodatkowe źródło wiedzy. Zwłaszcza jeśli porównamy to, co ktoś mówi z tym co rzeczywiście robi). Zazwyczaj alkohol nieco rozwiązuje języki i przełamuje tremę, więc to kolejny element pomagający się lepiej poznać.

Wokół symbel zdążyło już narodzić się kilka mitów, które warto obalić. W tym tekście prezentujemy kilka z nich oraz przedstawiamy fakty, z którymi warto się zapoznać.

Mit nr 1 - symbel jest rytuałem wzmacniającym więź między ludźmi a bogami.

Otóż nie, chodzi tu wyłącznie o więź między ludźmi, mimo iż toasty na chwałę bogów zdarzają się całkiem często (jak również toasty za przodków czy bohaterów).

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Blot - bardzo proste wprowadzenie


Ten post skierowany jest do osób, które chcą dowiedzieć się co w rytuałach asatryjskich jest najistotniejsze oraz przeprowadzić swój pierwszy blot. Nie będzie tu zbyt wiele etymologii, przykładów ze źródeł pisanych, wspominania zabytków archeologicznych oraz obszernych cytatów z opracowań naukowych - będzie prosto, zwyczajnie i na temat. Ten kto chce wiedzieć więcej - z pewnością znajdzie dodatkowe informacje na własną rękę.
(Pierwsze zadanie po lekturze tego posta - przeczytać jeszcze raz (lub pierwszy raz) Havamal).

W tym poście skupię się na tych pytaniach, które najczęściej zadawane są w mailach oraz na forum. Mimo iż wiele osób jest w stanie odpowiedzieć sobie na nie samodzielnie, intuicyjnie - to jednak często potrzebe również potwierdzenia, że robi to dobrze. Większość chce się upewnić, że zabiera się do tego właściwie a przy okazji dowiedzieć np. dlaczego akurat w ten sposób się postępuje albo czy można to zrobić trochę inaczej, itd.

sobota, 3 sierpnia 2013

Biblioteka dla pogan we Wrocławiu


Pomysł biblioteki narodził się już kilka lat temu, ale czasami dobra idea musi trochę poleżeć w szufladzie zanim pojawią się sprzyjające jej rozwojowi okoliczności. 

Nasza przeprowadzka do Norwegii była jedną z nich, ale tylko z pomocą wrocławskich przyjaciół udało się przerobić problem (co zrobić z tymi wszystkimi książkami, na których przechowywanie już żadna z rodzin nie chce się godzić? Książkami wypchany jest dom moich rodziców od piwnicy, aż po wszelkie dostępne zakamarki, jak np. kanapa... Nie ma już miejsca na żadne dodatkowe półki, więc jak mam uratować moje ukochane zbiory?) na pożyteczną inicjatywę, do której ochoczo dołączyli inni poganie i dołożyli również coś od siebie. W ten oto sposób ta część książek, która może przydać się poganom trafiła do Wrocławskiej Biblioteki Pogańskiej. 

wtorek, 16 lipca 2013

Vølse - końska moc

Zdjęcie pochodzi z wystawy Horsepower w Muzeum Historycznym w Oslo
Wysuszony koński członek w cebuli... brzmi apetycznie? A to akurat nie kolejny, dziwny skandynawski wynalazek kulinarny. To symbol płodności i urodzaju związany z Wanami.
Najczęściej cytowaną opowieścią o vølse jest Völsa þáttr z Sagi o Olafie Trygvassonie zachowanej w manuskrypcie zwanym Flateyjarbók. I tam polecam spojrzeć, bo nie będę jej tutaj przytaczać. Łatwo też znaleźć tłumaczenia na język angielski czy niemiecki. O volsi wspomina się również w Landnámabók oraz Grettis saga
Vølse czy też volsi oznacza członek ogiera ale również okrągły wałek i długi gruby muskuł. Warto zauważyć, że podobnie brzmiące volr to słowo oznaczające pałkę, laskę, kij lub magiczną różdżkę (te skandynawskie przypominały bardziej właśnie laski/kije a nie patyczki a'la Harry Potter). Ród Volsungów również wywodzi swoje miano z podobnego rdzenia. W Völsa þáttr pojawiają się takie określenia jak vingul oraz beytil, oznaczający przedmiot uderzający, walący (w staroangielskim bytel jest jednym z określeń młotka). 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Zrób sobie Nidstang!

"Jeśli masz wroga, któremu źle życzysz - możesz wznieść Nidstang. Bierzesz drewniany pal i umieszczasz go w ziemi ewentualnie miedzy głazami - tak, żeby się nie ruszał. Na szczycie umieszczasz koński łeb. Teraz mówisz: "Nidstang wznoszę tu" oraz podajesz powód swojego gniewu. Nidstang pomoże dostarczyć wiadomość do bogów. Twoje słowa przejdą przez pal i wyjdą przez końskie "usta". A bogowie zawsze słuchają koni. Teraz bogowie usłyszą Twoją historię i również się rozgniewają. Bardzo się rozgniewają. Wkrótce Twój wróg posmakuje boskiego gniewu i kary. A Ty dostaniesz swoją zemstę. Powodzenia!"


poniedziałek, 1 lipca 2013

Midsommer w norweskim lesie

Tak, to był najdłuższy dzień w roku... Tym razem nie zapadł nawet lekki półmrok, 23.06. przeszedł płynnie w 24.06., a o północy wciąż było jasno, jak np. latem, w Polsce, o 18:00. No właśnie - latem... Od kilku dni padało obficie, ponoć spadły rekordowe ilości wody, w związku z czym groził nam blot w strugach zimnego deszczu. Ale jak to mówią Norwegowie: Żadna pogoda nie jest zła, jeśli jest się odpowiednio ubranym. Deszcz odstraszył większość turystów, las i miejsca biwakowe były praktycznie wyludnione. Słychać było tylko wiatr, deszcz i ptaki.

sobota, 8 czerwca 2013

Już niedługo - Midsommer!



Cóż, może nie wszystko się zgadza z naszymi zwyczajami, ale niech bedzie inspiracją dla tych, którzy zamierzają niedługo świętować!

Polecam też artykuł na stronie Asatru Polska.

wtorek, 16 kwietnia 2013

I po Ostarze...



Czuć wiosnę w powietrzu! A nawet widać, jeśli się dobrze przyjrzeć. Wycieczka do lasu nie kończy się już brodzeniem po uda w śniegu, jak miesiąc temu. Teraz pokrywa śnieżna sięga co najwyżej za kostkę, a w wielu miejscach przebijają się młode roślinki. I mimo iż ciągle jeszcze możemy spacerować po skutej lodem tafli jeziora to świecące ostro słońce daje nam znać, że już wkrótce nie będzie to możliwe.

czwartek, 21 marca 2013

Ostara 2013




Komu damy resztę miodu?
Dobrej ziemi duchom!
By minęły czasy chłodu
każdy niechaj słucha!
Łąkom, rzekom, górom, lasom,
teraz i po wszystkie czasy!
Komu damy resztę miodu?
Dobrej ziemi duchom!

niedziela, 24 lutego 2013

Wolfcraft w Muzeum Historycznym i Muzeum Łodzi Wikingów w Oslo

Właśnie dowiedzieliśmy się, że Wolfcraft podbił Skandynawię!

Już wkrótce biżuterię obejrzeć oraz zakupić będzie można zarówno w Muzeum Historycznym w Oslo, jak i w Muzeum Łodzi Wikingów na wyspie Bygdøy, w bezpośrednim sąsiedztwie słynnych łodzi z Oseberg i Gosktad.

Wolfcraft stanowi żywy przykład, że dzięki rodzinie, talentowi, odwadze i pomocy przyjaciół można śmiało spojrzeć światu w oczy i sięgnąć ku urzeczywistnionym marzeniom!

Gratulujemy!



Wszystkie wyroby można obejrzeć tutaj, a zakupić przez aukcje Allegro lub kontaktując się mailowo.

niedziela, 17 lutego 2013

Blot nad zamarzniętym jeziorem

Długa jest podróż do złych przyjaciół,
Choć niedaleko mieszkają;
Lecz do dobrego druha na przełaj się pędzi,
Nie bacząc, czy daleko...


czwartek, 14 lutego 2013

"Niemiecka pułapka"

Jakiś czas temu mieliśmy okazję spotkać się z przesympatyczną parą asatryjczyków z Niemiec i pobawić się w przewodników po Oslo. Bardzo lubię i cenię sobie spotkania z ludźmi starszymi i siedzącymi w pogaństwie od tych 20 lub więcej lat. I kiedy używam wyrażenia "siedzieć w pogaństwie" to nie mam na myśli samotnika interesującego się rekonstrukcją religijną, tylko aktywne uczestnictwo w działaniach już rozbudowanej społeczności pogańskiej - w tym wypadku asatryjskiej.

Spotkania z obcokrajowcami są bezcenne - ich społeczności przeszły już te etapy rozwoju, do których my dopiero docieramy. Przerobili już te wszystkie problemu i błędy, do których my doszliśmy teraz lub które dopiero napotkamy. I potrafią mieć do tego dystans i śmiać się z tego, co już za nimi. W rozmowie pojawiło się określenie "niemiecka pułapka" i zaraz wyjaśnię, cóż to takiego i jak bardzo pasuje ona do polskich realiów. 

wtorek, 1 stycznia 2013

Solsnu w Norwegii

Ubiegłoroczne Jule spędziliśmy we Wrocławiu w dosyć wąskim gronie najbliższych znajomych. Było kameralnie, swojsko i rodzinnie. Zupełnie inaczej niż w tym roku! Daleko od domu, w norweskich lasach, wśród właściwie obcych ludzi, wszystkimi zmysłami chłonąc to, co nowe. Jak właściwie do tego doszło?

Tego lata, podczas międzynarodowego zlotu asatryjskiego poznaliśmy norweską rodzinę z Verdande Blotslag, należącego do Bifrost. (Tak, to właśnie od Egila i May-Britt nauczyliśmy się słynnego toastu "Stiv og smidig", który od tamtej pory propagujemy przy okazji każdego symbel ;-)). To oni zaprosili nas na blot z okazji Solsnu, zachęcając do zobaczenia "prawdziwej" Norwegii w zimie. Uzbrojeni w kilka butelek miodu, wełniane skarpety i czapki, wyruszyliśmy w dosyć długą podróż do Trysil.

Wysiedliśmy na wyznaczonym przystanku, otoczeni lasami i masą śniegu. Mimo -20 stopni Celsjusza, zimno wcale nie było dokuczliwe, ponieważ było raczej sucho i bezwietrznie. Widok naszej gospodyni w jeszcze mokrych, rozwianych włosach i rozpiętej kurtce trochę nas zszokował. Wkrótce doszliśmy do wniosku, że mieszkańcy tamtych terenów są wybitnie uodpornieni na mrozy, a to, że wychodzą w samych sweterkach na taki mróz, jest dla nich czymś naturalnym.

Razem z May-Britt, Egilem oraz Hansem (dziennikarzem z Oslo) pojechaliśmy na miejsce docelowe. Był to zabytkowy budynek - niegdyś szkoła, a obecnie coś w rodzaju lokalnego centrum kultury - Fagerhøi humanistisk senter.