piątek, 23 grudnia 2011

Til ars ok fridr !

Tegoroczne Jule będę jeszcze długo wspominać... Coraz wyraźniej odczuwam zmiany, które zachodzą przy każdym naszym spotkaniu, po kolejnym spędzonym wspólnie święcie.

Dla przeciętnego obserwatora zapewne bylibyśmy grupą ludzi, która dobrze się rozumie, ma podobne poglądy i świetnie się razem bawi. Patrzący z boku być może zdziwiłby się tym, jak ta wesoła ekipa potrafi spoważnieć i skupić się podczas blotu - jakby przenieśli się w inne miejsce i inny czas. Ale to wrażenie powagi na pewno szybko zostałoby zatarte przez kolejne godziny śmiechu, ucztowania, próbowania przeróżnych trunków oraz wesołe opowieści i dyskusje na różne tematy.

Ja jednak widzę pod tą warstwą zewnętrzną coś więcej. 

Widzę sieć i nici, którymi połączone są losy różnych osób. I cieszy mnie niezmiernie fakt, że mój wyrd łączy się właśnie z nimi. To ludzie mocni, zdecydowani i szczerzy w tym co robią a dzięki temu, że splatamy wspólnie nić, rośnie meginn - ich, moja, nasza wspólna. Są odważni i honorowi, więc kiedy wiążę z nimi swój los, to wzrasta gefrain - ich, mój, nasz wspólny. To ludzie żyjący pełnią życia, którzy potrafią zatroszczyć się o własne szczęście a dzięki temu, że łączy się nasz wyrd, to i powiększa się hamingja - ich, moja i nasza wspólna. Patrzę na sieć i cieszy mnie to, że splata się właśnie w taki wzór.

Satysfakcja z julowego blotu - ogromna. Radość z tego, że już niedługo spotkamy się ponownie - jeszcze większa.

A tymczasem życzę wszystkim:


A za mój innangarth jeszcze nie raz wzniosę toast skierowany do tego, który rządzi deszczem i światłem słońca, oraz dobrobytem ludzi*: 


Til ars ok  fridr !

---

Gylfaginning, strofa 24

1 komentarz: