niedziela, 19 sierpnia 2012

Po spotkaniu poznańskim

Dlaczego to, co dobre, musi kończyć się tak szybko? Za każdym razem, kiedy spotykamy się w naszym asatryjskim gronie, mam wrażenie, że czas na trochę zwalnia, pozwala nacieszyć się sobą i chwilą, a potem - ani się obejrzysz - nagle okazuje się, że spotkanie dobiegło końca, prelekcje zostały wygłoszone, miód ofiarowany bogom, piwo wypite, a wszyscy rozjechali się do siebie... Ale może po kolei ;)

Jest niedziela wieczorem, a w mojej głowie nadal odbijają się echa wspaniałego weekendu. Wspaniałego, bo w końcu doszło do skutku coś, o czym od dawna marzyłam - spotkanie asatryjskie w Poznaniu. Do tej pory było nas tu zbyt mało, aby cokolwiek organizować - ale na szczęście lokalne asatryjskie “podwórko” pomału rośnie w siłę ;) Na pomysł spotkania się właśnie tutaj wpadła Luiza (i za to należy jej się ogromne, ogromne DZIĘKUJĘ) - a wsparcie merytoryczne zapewniły niezastąpione Vrede oraz Isa. Dlaczego merytoryczne? Ano cóż, skoro już się spotykamy, a tyle dookoła nowych twarzy, to może przy okazji jakieś prelekcje, jakieś pogadanki, a nuż ktoś się dowie czegoś nowego, a i przy okazji piwka się napijemy - i tą właśnie drogą urodził się pomysł asatryjskiej mini-konferencji, na miejsce której wybraliśmy pub o wdzięcznej nazwie “Amore del Tropico” (“Podgrzeje gorącą atmosferę dyskusji!”;) ). 

Spotkanie odbyło się w sobotę po południu i zostało przeprowadzone w formie luźno przedstawianych wykładów połączonych z równoczesną dyskusją oraz spożywaniem piwa - proszę bez śmiechów, jest to forma sprawdzona, wypróbowana i zdecydowanie najlepsza do poważnych, światopoglądowych rozważań! :) Poza tym amerykańscy naukowcy dowiedli już dawno, że niewielka ilość alkoholu wspomaga procesy myślowe - co zaczęliśmy udowadniać już od pierwszego wykładu, podejmując z Isą żywiołową dyskusję i, co rusz, przerywając jej jakąś myśl ;) Ale i było co przerywać, ponieważ przedstawiła naprawdę arcyciekawy temat etyki honoru w Asatru - którego, jak sądzę, nie sposób wyczerpać nawet, gdyby przeznaczyć mu całe spotkanie... Niestety, jako że czas mieliśmy w pewnym sensie ograniczony, Isa musiała zawęzić temat do spraw najistotniejszych i ustąpić pola Vrede - która z kolei opisywała blot i symbel (czyli to, co zawsze najbardziej interesuje osoby dopiero zapoznające się z Asatru). Temat okazał się zresztą strzałem w dziesiątkę - jako że bezpośrednio po spotkaniu zaplanowany był symbel w plenerze - ale o tym za chwilę ;) Trzeci wykład wygłosiła Luiza - dotyczył on modelu świata w Asatru - mieliśmy więc szansę podzielić się swoimi interpretacjami wizji świata zawartej w Eddzie Starszej. Na koniec Vrede i Isa uraczyły nas sprawozdaniem z tegorocznego International Asatru Summer Camp, okraszonym dużą ilością bardzo ciekawych zdjęć. Jak wspomniałam już wcześniej, po owej “naukowej” części spotkania, przewidziany był symbel, który - z racji pięknej pogody - postanowiliśmy odbyć na świeżym powietrzu (cóż, dodatkowym argumentem było to, że u nikogo w mieszkaniu nie zmieściłoby się kilkanaście osób...) ;) Po zaopatrzeniu się w odpowiednią ilość alkoholu ruszyliśmy nad stare koryto Warty, aby znaleźć sobie wygodne miejsce do ucztowania. Mimo przejściowych trudności (“tutaj nie, tu płynie jakiś ściek!” ;) miejsce zostało znalezione, kocyki rozłożone na ziemi, uczestnicy wypsikani sprayem na komary, a rogi napełnione miodem - i nasz symbel się rozpoczął... Myślę, że wszyscy mieliśmy szansę poczuć to, co kilka godzin wcześniej usłyszeliśmy od Vrede - symbel buduje więzi między ludźmi. Bo niektórzy z nas przyszli tam jako obce sobie osoby - ale wyszliśmy już jako grupa, jako społeczność, która w czasie tych kilku godzin wznoszenia toastów, próśb i podziękowań poznała się lepiej, niż moglibyśmy marzyć. I tak właśnie zbudowała się nasza więź - na wilgotnych kocach, na totalnie ciemnym brzegu starej odnogi Warty, przy rogach z piwem i miodem, przy luizowych ciasteczkach oraz zdobycznych kabanosach - poznawaliśmy się, rozmawialiśmy, śmialiśmy i oddawaliśmy cześć bogom. A kiedy przyszła pora wracać do domów, nie widziałam osoby, której nie byłoby żal. Żal, że już koniec. Że to, co było dobre, skończyło się tak szybko. I nie było chyba osoby, która by nie powiedziała: “Obyśmy zobaczyli się znów jak najszybciej”. I na to właśnie mam teraz nadzieję.

Myszaq

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz