środa, 31 października 2012

Waszą ścieżką kroczyć

Zakończył się kolejny etap naszego życia, powstał kolejny węzeł na sieci Wyrd, rozpoczęły się Zimowe Noce. Za nami niezapomniany blot, słowa, które padły, długo jeszcze będą wibrować w naszej pamięci.  

Dlaczego akurat ten rytuał był tak potężny? Można wymieniać wiele składowych. Począwszy od charakteru święta, miejsca i czasu. Kończąc na ludziach, ich słowach i czynach, dzięki którym udało się tego dokonać.

Światło księżyca rozpraszało się w gęstym dymie unoszącym się nad ogniskiem. Otaczał nas las, las otaczała woda. Miasto zostało daleko za nami. Liczyło się tylko tu i teraz, rytmiczne bębnienie, dźwięki lasu, szelest liści, szum wody, trzaskający ogień i mocny, gęsty dym. Półśpiewne, długie inwokacje Isy, która zwracała się po kolei do mieszkańców 9 światów, wypowiedziane w specyficznym i dopracowanym tempie, zawierające rytmy i powtórzenia wzorowane na eddaicznych przywołaniach zmarłych, którym wtórowały głębokie dźwięki szamańskich bębnów, niejednego z nas wprawiły w trans i pozwoliły poczuć to święto całą gamą zmysłów. 

Niejednemu z nas dane było tego dnia spojrzeć w inne światy. Na szczęście dobry miód w dużych ilościach sprowadził nas na ziemię :-) 

Wzniesiono wiele toastów - za bogów, za duchy, za przodków. 
Za przeszłość, która tworzy teraźniejszość i teraźniejszość, które staje się  przeszłością. 
Za to co się skończyło, i za ten czas, kiedy jeszcze nie zaczyna się "nowe", a podczas którego możemy przemyśleć swoje decyzje. 
Za wspólnotę przyjaciół i siłę, którą nam daje. 
Za krew, która nas chroni i którą my chronimy. 
Za drogę, którą każdy z nas musiał przejść sam, żeby u jej kresu spotkać pozostałych.
Za prządki naszych losów oraz nas samych i nasze własne umiejętności kucia swojego przeznaczenia. 
Za rodziców - naszych własnych, ale także za tych wśród nas, którzy rodzicami już są lub wkrótce nimi zostaną. 
Za śmierć, którą uczcić możemy celebrując życie - za cierpienie, za miłość, za gniew i walkę, za namiętność i rozkosz, za spokój i harmonię. 
Za wydeptane po raz kolejny ścieżki. Za odnowione więzy przyjaźni, które łączą nas teraz jeszcze mocniej, mimo dzielących nas odległości.  

Dużo mogłabym jeszcze wymieniać ale podsumuję to jednym z ostatnich toastów:

Za to byśmy żyli tak, by nasi przodkowie mogli być z nas dumni.

Dziękuję wszystkim za przybycie! Szczególnie doceniam to, że jesteście w stanie przebyć naprawdę niemałą odległość (Poznań, Kraków, Oslo ;-)) po to, byśmy mogli spędzić wspólnie jeden wieczór. Oczywiście, nie byłoby to możliwe, gdyby nie organizatorzy tegorocznego święta, którzy zapewnili nam nie tylko blot, który zapewne przejdzie do kanonu sag współczesnych, ale i wspaniałą ucztę po nim! Dziękuję! 
Vrede



tekst na obrazku - Leśna

1 komentarz: