niedziela, 16 października 2016

Wiele imion pogaństwa germańskiego

Tak wiele, że można się pogubić! Bo dlaczego jednych nazywa się asatryjczykami, innych starowiercami? Czym się różni pogaństwo nordyckie od kontynentalnego i kim są theodoci?
Niby wszystkich można wrzucić do tego samego worka wierzeń. W sumie tacy do siebie podobni. Chcą jednak podkreślić swoją odrębność w grupie wyznawców politeizmu germańskiego, bo… no cóż, każdy ma jakiś powód.
Na szczęście określenie “politeizm germański” może być używane względem każdej z tej grup, więc mamy element wspólny oraz granice naszego zbioru pogan. Nie wszyscy jednak lubią określenie “poganin” pochodzące od łacińskiego paganus, czyli wieśniak. I nie jest temu winna wcale ta wieś (pagus) a to, że nazwa miała wydźwięk pogardliwy i używana była przez pierwszych chrześcijan względem wszystkich ludzi starej wiary. Nie przyjęło się jednak u nas żadne spolszczenie słowa “heathen”, które w języku angielskim określa konkretnie wyznawców dawnych wierzeń germańskich. Heathen z kolei wywodzi się od nordyckiego heiðinn, oznaczającego niechrześcijanina. To słowo również pochodzi od nazw obszaru znajdującego się poza większymi skupiskami ludzkimi. Hede oznacza właśnie peryferia, dzicz.




No dobra, ale dlaczego germańskie a nie nordyckie? Co Niemcy mają z tym wspólnego?
Ludy germańskie to ogólna nazwa wielu grup etnicznych, zamieszkujących północną Europę, i oznacza w tym przypadku przynależność kulturową i językową, wywodzacą się ze wspólnych korzeni. Dlatego zarówno współczesni Skandynawowie, jak i Niemcy, Anglicy, Fryzowie, Holendrzy oraz inne narody, którym nie udalo się przetrwać do współczesnych czasów, są lub były określane jako germańskie. Wszyscy oni czcili bogów, których dzisiaj większość z nas nazywa nordyckimi. A nazywa tak ponieważ własnie ze Skandynawii pochodzi 90% źródeł dotyczących tych wierzeń. Jak najbardziej można używać określenia pogaństwo nordyckie, pamiętając jednak, iż jest ono podzbiorem pogaństwa germańskiego, bo dotyczy tylko Półwyspu Skandynawskiego podczas gdy zbiór główny obejmuje o wiele większy obszar i więcej ludów.
Takim podzbiorem jest również pogaństwo anglosaskie, które często nazywa się też theodyzmem (co wydaje mi się zresztą raczej brzydkim i niezręcznym spolszczeniem ale przyjęło się). Theodism albo Þéodisc Geléafa (wierzenia plemienne) to termin, który powstał współcześnie w Stanach. Co ciekawe, podwaliny pod tą ścieżkę stworzył wiccanin i większość pierwszych theodotów wywodziła się właśnie ze środowiska Wicca.
Theodyzm skupia się przede wszystkim na religii Anglosasów, którzy osiedlili się w Anglii. Ale również rości sobie prawo do obejmowania tym terminem wierzeń Normanów, Angli, Saksonów kontynentalnych, Fryzów, Gotów, Szwedów, Duńczyków i innych ludów. þéodisc to przymiotnik pochodzący od  þéod co oznacza lud, plemię. Theodoci podkreślają, że przywiązują szczególną wagę do gruntownej rekonstrukcji wierzeń oraz zdobywania szerokiej wiedzy z zakresu historii, językoznawstwa, archeologii, antropologii i religioznawstwa. Oczywiście takie naukowe podejście nie jest zastrzeżone tylko i wyłącznie dla tego odłamu. W końcu wśród nas jest wielu pogańskich nerdów, którzy dla własnej przyjemności uczą się języków skandynawskich i z rozkoszą zagrzebują w książkach historycznych i publikacjach naukowych.  
To co możemy stwierdzić z całą pewnością to to, że imiona bogów w wierzeniach anglosaskich różnią się od tych z terenów Półwyspu Skandynawskiego, chociaż brzmią podobnie i dotyczą tych samych bogów. Podobnie jest ze terminami oraz ilością świąt oraz sposobem prowadznia blotów ale wciąż jest tu jednak więcej punktów wspólnych niż różnic. Ciężko powiedzieć, czym poganin anglosaski różni się od nordyckiego, jeśli chodzi np o etykę czy filozofię życiową. Spotkałam się z sytuacją, w której theodota opisywał, czym różnią się jego poglądy od asatryjskich czy ogólnie germańskich i… opisał dokładnie te same mechanizmy, którymi kierują się znani mi asatryjczycy. Czasami te różnice istnieją tylko w naszych głowach...


Rekordy popularności w polskim pogaństwie germańskim bije forma “Asatru”, często uważana za termin jednoznaczny z pogaństwem nordyckim.
Termin Asatru oznacza wierność bogom, lojalność względem bogów.  Został jednak utworzony przez uczonych dopiero w dziewiętnastym wieku. Do tego odnosił się do praktykujących przedchrześcijańskie wierzenia mieszkańców Islandii. Część wyznawców (bez względu na miejsce zamieszkania) oraz literatura współczesna akceptuje jednak tę nazwę i właśnie jej używa. Określenie jest już tak popularne, że nie ma sensu wytykanie jego “islandzkości”, bo stało się nazwą zwyczajową. Utkwiło na pogańskich językach i trzyma się mocno!
W lekkiej kontrze do określenia Asatru powstało Wanatru, które wg zamierzeń twórców miało oznaczać wyznawców wiernych wyłącznie Wanom ale już nie Asom. Nie zwrócili jednak uwagi na to, że etymologia słowa Æsir (Asowie) wywodzi się od ansu - pan, władca (sanskryt), anses - bogowie (łaciński - gocki). Tym samym Asatru oznacza lojalność wobec całego boskiego panteonu a nie jedynie plemienia Asów. Obecnie jednak mianem wanatryjczyka okresla się po prostu osobę związaną najbardziej z Wanami, co nie oznacza, że neguje ona  Asów. Mamy więc zbiór asatryjczyków, w którym mieszczą się wanatryjczycy. Ale żeby nie było za łatwo w zapamiętywaniu tych wszystkich nazw i tego o co komu chodzi, pojawiają się jeszcze odyniści! Niezbyt często, ale jednak się zdaża. Europejscy poganie z reguły stosują pojęcie odynizm zamiennie z Asatru. (Choć oczywiście o wiele częściej pada właśnie to drugie).  Amerykanie jednak uważają odynizm za koncentrowanie się jedynie na osobie Odyna, postrzeganego jako najwyższego boga.


Ale na tym nie koniec wyliczanki nazw. Zastanawiałeś się kiedyś jakim mianem określali się ludzie wierzący w Odyna, Thora i Freję zanim zetknęli się z chrześcijaństwem? Otóż najprawdopodobniej żadnym szczególnym. Bo i po co, skoro nie były im znane inne religie? Jednak chrześcijaństwo namieszało i wprowadziło podział na “my” oraz “oni”. To wtedy zaczęto stosować rozróżnienie na tych, którzy żyją wg dawnych obyczajów oraz na tych nowych.
Forn siðr to określenie wywodzące się ze staroislandzkiego i oznaczające dawne zwyczaje, starą wiarę. W odróżnieniu od nyr siðr, czyli nowego zwyczaju. Forn siðr, forn sed lub forn sidr to nazewnictwo używane przez pogan ze Skandynawii. Polskim odpowiednikiem jest tłumaczenie stara wiara/zwyczaj/obyczaj/obrzęd. Tą nazwę przyjęto też podczas tworzenia podwalin związku wyznaniowego Stara Wiara. (Drogą głosowania wybraliśmy właśnie określenie "wiara" a nie obyczaj, ze względu na wywoływane współcześnie skojarzenia z religią, przydatne w dalszym procesie rejestracji związku). Tym samym członkowie związku mogą określać się mianem starowierców lub staroobrzędowców. Określać się mogą również na wiele innych sposobów, bo stara wiara jest terminem równie szerokim co pogaństwo germańskie.
W przypadku starowierstwa warto czasami dodać jeszcze “germańskie”, ze względu na to, że starowiercami bywają określani członkowie rosyjskiego kościoła  prawosławnego. Chociaż… różnica między jednym wyznaniem a drugim jest tak ogromna, że każdy logicznie myślący człowiek wyłapie ją od razu. O wiele trudniej jest zgadnąć czy osoba określająca się jako rodzimowierca jest rodzimowiercą germańskim czy też słowiańskim. Tu jest już o wiele więcej podobieństw. I zgadujący najczęsciej powiedzą, że rodzimowierca to “ten od Słowian”).


Ale skąd to rodzimowierstwo? Skoro każdy poganin kojarzy rodzimowierstwo głównie z bogami słowiańskimi a nie germańskimi? Rodzimowierstwo może mieć rożne formy, np rodzimowierstwo pruskie czy celtyckie. Rodzimowierstwo to system wierzeń etnicznych  odwołujących się do tradycji przedchrześcijańskich, opartych na mitologii i wierzeniach lokalnej społeczności oraz w obrębie danej grupy kulturowej lub etnicznej. Przez tereny przedchrześciajńskiej Polski przeszły masy różnych plemion, w tym germańskich. Pozostały po nich ślady na terenach naszego kraju. W związku z tym  osoba bazująca na tych znaleziskach (niestety nielicznych) i rekonstruująca (czy też tworząca) wierzenia na tej podstawie może nazwać się rodzimowiercą germańskim. Jak w takim razie nazwiemy mieszkańca Niemiec czczącego Wotana? Hmm… wygląda na to, że również rodzimowiercą germańskim mimo iż będzie on nieco inaczej nazywał bogów.


Obecnie w Polsce stosowane są takie określenia jak: starowierstwo germańskie, Stara Wiara, Asatru, rodzimowierstwo germańskie, pogaństwo germańskie, pogaństwo anglosaskie, pogaństwo nordyckie czy Północna Ścieżka/Droga. (Północna Ścieżka dotyczy pogan zainteresowanych głównie wierzeniami z terenów Norwegii, czyli Norðrvegr, co dosłownie oznacza “Drogę na Północ”).


Tak, można się w tym wszystkim zamotać i pogubić. A i tak nie wymieniłam wszystkich ale naprawdę zabrakło mi już chęci do opisywania chociażby Rokkatru i tym podobnych wynalazków neopogańskich.


Skąd wzięła się ta mnogość nazw? Przecież wszyscy wierzymy w tych samych bogów. Robimy bloty, żeby ich uczcić. Razem wznosimy toasty podczas symbel. Kilka razy w roku spotykamy się na wspólnych świętach, zjeżdżając z najdalszych zakątków kraju (i jeszcze dalej!). Dlaczego więc chcemy się dzielić na różne odłamy, stosować oryginalne nazwy, wyróżniać na tle reszty? Indywidualizm toczy czasami niezłe bitwy z chęcią bycia częścią większej całości. Da się jednak pogodzić jedno z drugim. Można być zarówno niepowtarzalnym sobą jak i członkiem rodziny czy dobrze współpracującej grupy.
Dla kogo tak naprawdę ważne są te różnice? Z tego co widzę, nie dla tych, z którymi już niedługo miód pić będę! Do zobaczenia!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz